
Aleksandra
0 użytkowników
0 użytkowników
Jak dla mnie ideał :)
"Uwaga, ława!" to gra, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, nie spodziewałam się, że spodoba mi się tak bardzo! W zasadzie to trudno mi wskazać jakieś jej wady! Gracze wcielają się w niej w poszukiwaczy skarbów na zboczu wulkanu, a ich zadaniem jest zebranie odpowiedniej liczby szafirów, rubinów i szmaragdów. Nie jest to jednak takie proste, gdy z góry może polecieć na nich kula lawy!
Jest to gra dla 2-4 graczy, a wieku 8+ (choć moim zdaniem młodsi gracze też sobie poradzą) na ok.15-30 minut gry, w zależności od liczby uczestników.
Każdy z graczy ma swoją planszetkę, na której kolekcjonuje swoje zdobycze oraz trzyma stosiki kart dobierania i odrzuconych. Wszyscy posiadają trzech poszukiwaczy, którymi wspinają się po ścianie wulkanu.
Zasady są banalnie proste, lecz gra zapewnia sporo frajdy i emocji. Średnio przepadam za grami losowymi, ale tutaj mechanizm zrzucania kulek lawy, które nie muszą, choć mogą, strącić pionki jest naprawdę ciekawy i ekscytujący.
Na uwagę zasługuje pomysł na wykonanie tej gry! Pudełko robi tutaj za planszę, którą trzeba każdorazowo złożyć w pionowe zbocze wulkanu. Świetnie to wygląda i naprawdę fajnie się na tym gra. Ilustracje również są barwne i miłe dla oka.
Zasady są proste, każdy jest w stanie je pojąć bez większego trudu, a do tego są dobrze zoptymalizowane, gdyż losowość dobrze balansuje się z decyzjami gracza. Każdy ma równe szanse. Ciekawie się ma sprawa z negatywną interakcją, gdyż gracze mogą sobie troszkę przeszkadzać, lecz zdarza się, że zrzucona kulka lawy może strącić też ich własne pionki.
Warianty dla 2 i 3-4 graczy różnią się liczbą kamieni szlachetnych potrzebnych do zwycięstwa, co również sprawia, że czas i trudność gry świetnie się balansują!
Ale to, co sprawia, że tak chętnie się gra w ten tytuł to dość emocjonalne rozrywki. Jest to wyścig i rywalizacja, ale też niewiadoma na kogo spadnie lawa, kto pierwszy zgromadzi kryształy. Niemal zawsze wszyscy gracze byli u nas niezwykle mocno zaangażowani w rozgrywkę, niezależnie od wieku. Ten poziom zaangażowania moim zdaniem robi robotę!
Jeśli szukacie prostej, lecz efekciarskiej, rodzinnej, lecz nie nudnej gry to jest to świetna propozycja! Pięknie wydana, prosta w obsłudze i zapewniajaca wiele emocji, myślę, że umili wieczór wielu graczom! Ze swojej strony gorąco polecam, mam nadzieję, że o tym tytule zrobi się głośno!
Dobry, solidny produkt
"Eksplodujące kotki" to znana imprezowa karcianka, w którą jak do tej pory nie miałam okazji zagrać, lecz wiele o niej słyszałam. Trafiła mi się jednak okazja, by zagrać w tę grę w wersji planszowej i z przyjemnością się za nią zabrałam.
Zasady gry są bardzo proste - każdy z graczy zagrywa dowolną liczbę kart ze swojej ręki i/lub następnie dobiera dysk ruchu, który wskazuje o ile pól do przodu ma przesunąć się jego pionek, czasem wskazane są też dodatkowe akcje.
Celem gry jest dotarcie do pola z wstążką, co wydaje się banalne, lecz nic bardziej mylnego. Nie tak łatwo stanąć dokładnie na tym polu, zwłaszcza gdy po drodze można... eksplodować!
Eksplodowanie występuje wtedy, gdy stanie się na konkretnym polu i wiąże się ono z utratą kart oraz zamianą miejscami z graczem, którego pionek znajduje się obecnie na ostatnim miejscu.
Istotnym elementem gry jest negatywna interakcja - gracze mogą, niechcący lub z premedytacją (z naciskiem na to drugie) sobie przeszkadzać i oddalać się nawzajem od zwycięstwa.
Zaletą gry jest niewątpliwie sposób jej wydania - jej plansza ma dwa warianty! Jedna, niebieska, jest łagodniejsza, a druga, czerwona (i do tego trójwymiarowa) ma więcej niekorzystnych pól. W trakcie rozgrywki gracze korzystają z obu, nie musząc podnosić swoich pionków! Wszystko samo się przesuwa. Wygląd i oryginalne wykonanie z pewnością zasługuje na uwagę.
Kolejna sprawa to losowość - wszystko tutaj jest wielką niewiadomą i trzeba zdać się na los, czego dla mnie było trochę za dużo. Lubię elementy losowe, zgrabnie wplecione i stanowiące urozmaicenie, ale też mieć jakikolwiek wpływ na swoją strategię - tutaj nie ma na to szans.
Ilustracje na kartach są dość różne, niektóre ciekawe, inne dziwaczne. Twórcom zależało na utrzymaniu ich w humorystycznym tonie, który... niestety zupełnie do mnie nie przemówił.
Podsumowując: jest to ciekawie wydana gra, szybka, prosta i przystępna. Może fajnie się sprawdzić jako imprezówka dla fanów negatywnej interakcji. Mnie jednak nie porwała, głównie przez zbyt dużą losowość, która w połączeniu z taką perfidią okazywała się dla mnie zbyt męcząca i frustrująca. Myślę jednak, że fani wersji karcianej mogą się z nią dobrze bawić 😉
Dobry, solidny produkt
"Dolina żywiołów" to gra od 2 do 4 graczy, w której rozgrywka polega na polowaniu i ujarzmianiu bóstw i stworzeń z mitologii i folkloru całego świata. Podzielone one zostały na pięć kategorii - 4 żywioły plus smoki.
W trakcie 10 rund gracze rywalizują o zdobycie jak największej liczby punktów poprzez kombinacje zagrywanych kart.
Każda runda składa się z trzech faz - polowania na dostępne na dany moment potwory, akcję, gdzie gracze kolejno wykonują to co chcą i/lub mogą zrobić w swojej turze, a następnie rozpatrywania efektów na koniec rundy i przygotowanie do nowej.
Gra posiada ciekawe ograniczenia zależne od tego jaka runda jest obecnie rozgrywana - bardzo mi się to spodobało. Podobnie jak ograniczenie nałożone na liczbę magicznych kamieni stanowiących zasoby w tej grze.
Karty są pięknie zilustrowane i różnorodne, dają naprawdę sporo możliwości, dzięki czemu gra jest fajnie regrywalna. Do spamietania jest trochę zasad, ale po ich przyswojeniu rozgrywka płynie raczej sprawnie.
Oprócz wpadających w oko ilustracji na kartach i żetonach kamieni, mamy do dyspozycji ciekawą planszetkę na karty oraz planszetkę punktacji. O ile punkty przyznaje się wygodnie, tak w przypadku kart stworów coś trudno się wczytać w treść poszczególnych kart, gdy są ustawione pod różnymi kątami.
Wrażenia z rozgrywki w "Dolinę żywiołów" mam dość mieszane, gra ma swoje plusy, ale niestety parę wad również przyszło mi na myśl.
Jeśli chodzi o zalety, to z pewnością można wskazać kombinowanie i regrywalność. Karty poszczególnych stworów dają sporo możliwości i wymagają od graczy główkowania, by uzyskać jak najbardziej korzystne zestawy tak, aby przyniosły jak najwięcej punktów zwycięstwa.
Podział na kategorie również jest w porządku, też daje to trochę możliwości. Ciekawe są również pewne ograniczenia - zarówno wynikające z kart jak i liczby magicznych kamyków, zasobów w tej grze.
Wykonanie kart, klimat ilustracji, fantastyczne stworzenia z legend, mitów czy folkloru, a także jakość żetonów, wszystko jak najbardziej spełniło moje oczekiwania.
Losowość i podbieranie kart w połączeniu z ograniczoną liczbą rund oraz momentami negatywną nie zawsze pozwala na rozwinięcie skrzydeł i zdobycie sensownej liczby punktów, co bywa frustrujące.
Plansza na karty jest ciekawe, ale za mało stabilna i sprawia, że trudno się z niej korzysta- gdyż karty są ustawione pod różnymi kątami, wiec i tak zazwyczaj trzeba je brać w ręce, by przeczytać co oferują.
Jest to szybki, ładny i całkiem przyjemny tytuł, chociaż raczej nie stanie się moim ulubieńcem. Jakby leciutko podrasować i dopracować tę grę to mogłaby być prawdziwym hitem na naszym stole.
Jak dla mnie ideał :)
W grze "Nie, dziękuję" jest on na porządku dziennym, a gracze muszą postarać się zgarnąć jak najmniej punktów za pechowe wydarzenia. Każdy z nich w trakcie swojej tury może decydować czy bierze na klatę jakąś nieciekawą sytuację, czy woli za nią podziękować i oddać jeden z cennych żetonów. Najmniejszy pechowiec, który uzbiera najmniej punktów ujemnych wygrywa!
Zasady tej gry są bardzo proste, gracze w swoich turach odkrywają kolejne karty i decydują czy je zachowują czy puszczają dalej. Cały myk polega na tym, że w przypadku zebrania kilku kolejnych liczb ujemne punkty dostaje się za tę o najmniejszej wartości. Istnieje jednak ryzyko, bowiem przed każdą rozgrywką losowo odkładanych jest kilka kart - w związku z tym nigdy nie ma gwarancji, że pożądana karta występuje obecnie w grze lub że nie zgarnie jej jakiś inny gracz.
To prosta, szybka gierka, z dużym ryzykiem i z polem do popisu, jeśli chodzi o negatywną interakcję. Pudełko jest kompaktowe, więc idealnie nada się w podróż, a dzięki banalnym zasadom można zagrać z dzieciakami czy karcianymi nowicjuszami.
Wykonanie jest solidne- żetony są plastikowe, a karty dobreh jakości i większego formatu niż standardowy. Ilustracje są po prostu urocze i świetnie podkręcają klimat.
Mi oraz moim znajomym gra przypadła do gustu, sprawdza się świetnie jako szybki fillerek przed bardziej ambitną rozgrywką. Przy kilku rundach pod rząd może się nudzić, ale raz na jakiś czas to naprawdę przyjemna karcianka, do której będziemy pewnie co jakiś czas wracać 😉
Dobry, solidny produkt
"Linko" to niezwykle kompaktowa i szybka gra karciana dla 2-5 graczy, choć dla 2 jest to nieco inny wariant i ja bym polecała grać od 3 osób 😁
W tej grze każdy z uczestników otrzymuje 13 kart na rękę, a celem jest wyłożenie przed sobą jak największej liczby kart, a aby jak najmniej zostało na ręce. W jednej turze wyłożyć można dowolną liczbę kart, ale jest jeden warunek - muszą być tej samej wartości. Gdy to nastąpi, porównuje się ilu graczy również ma przed sobą taką liczbę kart, a gdy są one niższej wartości, wtedy następuje kradzież 😁
Kradzież odbywa się według konkretnych zasad, ale nie są one skomplikowane. Ogólnie może na pierwszy rzut oka wygląsa to nieco skomplikowanie, ale zapewniam, że w grze tak nie jest, a instrukcja, choć krótka, to dobrze wyjaśnia wszystkie reguły.
Jest to tytuł bardzo szybki, idealnie nada się na rozkręcenie imprezy, bo może w niego zagrać więcej osób, zasady są proste, a dzięki negatywnej interakcji gra może być całkiem emocjonująca.
Pudełko jest kompaktowe - zmieści się nawet do torebki, więc bez problemu można grę zabrać w podróż. Do jakości kart oraz grafik nie można się przyczepić, wszystko jest tak jak powinno.
Nie jest to karcianka, którą można by porównywać do jakichś ambitnych tytułów, ale jest to prosta i szybka rozgrywka, która na takie potrzeby ma szansę dobrze się sprawdzić. U nas całkiem nieźle siadła, aczkolwiek przez te wredne zagrywki przegrani często byli mocno zirytowani 😂 na wyjazd czy mini imprezkę u nas na pewno wjedzie na stół 😁